Za oknem minus 10 stopni a my dzięki Szymonowi w słonecznej Francji.
Większość osób myśląc o osobach z niepełnosprawnościami chętnie przykleja im w głowie etykietkę „nie wie”, „nie rozumie” „nie mówi, to nie powie”. A tu po godzinie warsztatu okazało się, że dzięki kolorowym tabliczkom z dwoma słowami „tak” i „nie” absolutnie wszyscy wykazali się wiedzą o Francji. I co więcej, okazało się, że każdy ma predyspozycje do nauki języka francuskiego. Krótki instruktaż przeprowadzony naszego gościa specjalnego i zdanie je m’appelle Jean-Francois nie jest już dla nikogo tajemnicą. W przerwie był czas, aby poczuć w ustach czekoladowy smak francuskich trufli i odetchnąć wiosennym zapachem perfum prosto z Bretanii.
Po rozkoszach podniebienia Szymon zabrał nas do Disneylandu. Na razie wirtualnie, ale znając Szymona Wojownika na pewno znajdzie razem z mamą Beatą sposób, aby zabrać nas tam na prawdę.